niedziela, 17 maja 2015

Rozdział 11

Drogi Harry!
Z ciekawością czytałem Twój list dotyczący Twojej nowej koleżanki. Otóż muszę Ci powiedzieć, że jest mi ona dobrze znana, gdyż jako jedyna, wraz ze swą przyjaciółką, uczy się w domu, poza szkołą. Sądzę, że zdążyłeś się już dowiedzieć, że co jakiś czas odwiedzają ją nauczyciele Hogwartu, by sprawdzić jej wiedzę i wystawić stopnie. Zapewne zastanawiasz się, dlaczego tak jest, lecz nie mogę Ci tego teraz wyjaśnić - odpowiedź na to pytanie poznasz szybciej, niż się spodziewasz. 
   Ale przejdźmy do sedna. Mówisz, że babcia Annabeth wyjechała jakiś czas temu, zostawiając ją samą? Rzeczywiście, kiedy ostatnio ją odwiedziłem wraz z innymi nauczycielami, jej ciotka mówiła mi, że Ann jest chwilowo pod jej opieką, ale nie sądziłem, że to przedłuży się do kilku tygodni. Z Twojego listu wywnioskowałem też, że ciotką Annabeth z jakiegoś powodu zainteresowali się śmierciożercy.. Cóż, domyślam się o co może chodzić.. A jeśli mam rację, to niedobrze. Praktycznie wszystkie nasze starania poszły na marne. Harry wokół tych ludzi krąży więcej tajemnic niż myślisz. Myślę, że z czasem je poznasz. 
   Ale odpowiadając na Twoje pytanie - tak, panna Annabeth może uczęszczać do Hogwartu. Przygotuj ja odpowiednio i przyprowadź do Hogwartu wraz z zakończeniem tej tygodniowej przerwy. W niedzielę chcę Was widzieć na kolacji! Musimy przeprowadzić dla Ann Ceremonię Przydziału. Swoją drogą, ciekaw jestem, gdzie też ona trafi. Ta mieszanka charakterów, ojciec Ślizgon, matka Gryfonka...
   Ale chyba coś za bardzo się rozpisałem. Do zobaczenia wkrótce, Harry. Czekam na Ciebie i pannę Annabeth, już nie mogę się doczekać, aż dołączy do grona naszych uczniów.
A. Dumbledore


   Annabeth stała i razem z Harrym czytała list. Przebiegło przez nią stado emocji. Jak to? Harry pisał o niej Dumbledore'owi? Przyjęto ją do Hogwartu? Ojciec Ślizgon, matka Gryfonka? Tajemnice? Ten człowiek wiedział więcej szczegółów o niej i jej rodzinie niż ona sama...
- Annabeth! Możesz iść ze mną do Hogwartu! Nie musisz iść do domu dziecka! - zawołał uradowany Harry, rzucając list na ławę i przytulając ją. Ona jednak stała oszołomiona.
- Pisałeś do Dumbledore'a? Kiedy..? - wykrztusiła, patrząc na niego zdziwiona.
- No.. wczoraj. - brunet przeczesał dłonią włosy.
- Po co?
- Jesteś w niebezpieczeństwie, nie ma się Tobą kto zająć.. A dziś jeszcze przyszła babka z domu dziecka. Najlepszym wyjściem będzie pójście do Hogwartu.
   Ann milczała przez chwilę. Układała sobie wszystko w głowie. Po krótkiej analizie wszystkich "za" i "przeciw" stwierdziła, że Harry rzeczywiście ma rację. Pokiwała głową.
- To chyba dobry pomysł.. - powiedziała cicho.
- Nie cieszysz się? Chyba zawsze chciałaś normalnie żyć? Uczyć się w szkole?
- Tak, ale... - urwała i zagryzła wargę.
- Ale co?
- Tajemnice.. ja żadnych nie znam.. ten człowiek wie o mnie więcej, niż ja sama. - powiedziała, siadając w fotelu. Podkuliła nogi i obięła je ramionami.
- Typowy Dumbledore. - zielonooki wzruszył ramionami. - Czytałaś list. Z czasem wszystkiego się dowiemy.
- Harry! Ty mnie chyba nie rozumiesz. Ja nie wiem NIC o swoich rodzicach, a on wie, w jakich domach byli. Czyli wie też, jak się nazywali. Znał ich. A mi własna babcia nie chce o nich opowiedzieć.
- Jestem pewien, że w Hogwarcie poznasz wiele tajemnic. Uwierz mi, wiem to na własnym przykładzie. Chodź, trzeba się spakować, jutro wyjeżdżamy. Za dwa dni zaczynają się zajęcia.
   Ann powoli wstała z fotela.
- W pracowni mam wszystkie książki.
- To się dobrze składa, nie musimy iść po nie na Pokątną. - rzekł Harry, idąc na górę, w stronę pracowni.
- Byłam tam tylko raz. Przed rozpoczęciem nauki. Babcia zabrała wtedy ze sobą kufer bez dna, żeby wszystko się zmieściło. Za jednym razem kupiła mi wszystko, co potrzebne na siedem lat nauki.
- Nie mogę pojąć, dlaczego twoja babcia tak postępuje. - Harry pokręcił z dezaprobatą głową i otworzył drzwi do pracowni.
- Gdzie masz ten kufer? - spytał, rozglądając się.
- Na strychu. Zaraz przyniosę.. - powiedziała Ann i szybko poszła we wskazane wcześniej miejsce. Po chwili wróciła, ciągnąc za sobą brązowy kufer. Harry, pamiętając listę potrzebnych rzeczy jaką dostał na początku tego roku w Hogwarcie, pomógł dziewczynie odpowiednio się przygotować do nauki w tej szkole. Po około dwóch godzinach skończyli pakować kufer Annabeth i usiedli w salonie, by odpocząć. Srebrnooka zaczęła wypytywać Harry'ego o szkołę, o innych uczniów, o lekcje.. Innymi słowy - chciała dowiedzieć się jak najwięcej na temat Hogwartu. Brunet cierpliwie odpowiadał na jej pytania i dzielił się z nią różnymi informacjami i ciekawostkami na ten temat.
   Po jakimś czasie ciekawość Ann była już w miarę zaspokojona. Zapytała Harry'ego, czy nauczy ją jakiegoś zaklęcia, była niemal pewna, że ten młodzieniec zna o wiele więcej zaklęć niż ona i niż jest ich w podręczniku. I tak po chwili debatowania na ten temat padło na Zaklęcie Patronusa.
- Najpierw poćwiczmy wymowę. Powtarzaj za mną: Expecto Patronum! - Harry wypowiedział zaklęcie odpowiednio je akcentując, po czym pomógł Ann nauczyć się go prawidłowo wymawiać.
- Teraz musisz się mocno skupić. Pomyśleć o czymś miłym, przyjemnym. Przywołaj jakieś szczęśliwe wspomnienie. - powiedział i dał Ann chwilę na zastanowienie się.
- Masz? - zapytał, a dziewczyna pokręciła głową.
- Musisz przypomnieć sobie najszczęśliwsze chwile w życiu.. nie wiem.. urodziny, impreza, jakiś chłopak, przyjaciółka...
- Okeej.. - powiedziała powoli. - Już mam.
- Dobra, to teraz musisz, cały czas myśląc o tym, wypowiedzieć zaklęcie. Pamiętaj o skupieniu. Myśl o wspomnieniu.
   Ann, postępując zgodnie z jego wskazówkami przystąpiła do wyczarowania patronusa. Niestety, pierwsza próba zakończyła się fiaskiem.
- Nie udało się, ale to nic. Ja, jak się uczyłem tego zaklęcia, też nie wyszło mi za pierwszym razem. Ale to było dwa lata temu. Ty jesteś starsza, zapewne nauczysz się go szybciej. Spróbuj jeszcze raz. - powiedział Harry zachęcająco, a Annabeth ponowiła próbę. Raz, drugi, trzeci... i nic.
- Nie martw się. Na pewno ci się uda. - rzekł brunet, gdy zobaczył zniechęconą minę Ann. - Może wspomnienie jest za słabe. Mogę wiedzieć, o czym myślałaś?
- O.. o wakacjach, rok temu, razem z Riley i jej ciocią. Byłyśmy w Hiszpanii. Bardzo mi się tam podobało...
- Rozumiem. Ale do wyczarowania patronusa może być za słabe. Spróbuj pomyśleć o czymś innym.
- Dobrze. - pokiwała głową i spróbowała wykrzesać z głębi pamięci jakieś wspomnienie Ericka. Przypominała sobie wszystkie szczęśliwe chwile z nim spędzone, ale każdemu wspomnieniu towarzyszyła tęsknota za tym przystojnym chłopakiem i wcale nie czuła się szczęśliwa, gdy o nim myślała. Przypominało jej to o jej nieszczęśliwej miłości, postępowaniu babci, tęsknocie, zniszczonym szczęściu. Mimo to, postanowiła wyczarować patronusa. Niestety, próby przy tym wspomnieniu również zakończyły się niepowodzeniem.
- Może odpoczniesz? - zaproponował Harry, widząc na twarzy Ann zbulwersowanie, irytację i zawód.
- Nie. Chcę się tego nauczyć. - powiedziała stanowczo.
- Spróbuj zmienić wspomnienie. Te również może być za słabe. O czym myślałaś? - zapytał bezpośrednio, a Ann trochę się zmieszała.
- N-nieważne... - wymamrotała, spuszczając wzrok.
- Chyba możesz mi powiedzieć? - zapytał z lekki poirytowany brunet, a Annabeth przygryzła wargę. Wachała się, czy mu powiedzieć. W końcu stwierdziła, że będzie z nim szczera.
- Rok temu, w wakacje, do domu obok nas wprowadziło się pewne małżeństwo z synem.. - zaczęła, a Harry słysząc słowo "syn" od razu domyślił się, o co chodzi, jednak nie przerywał, tylko słuchał uważnie blondynki. - Oni byli mugolami. No i my.. To znaczy ja i Erick..  zbliżyliśmy się do siebie. A moja babcia.. - głos jej się załamał. - Zniszczyła to wszystko. Zmodyfikowała tym mugolom pamięć i sprawiła, że się wyprowadzili. Długo prosiłam ją o wyjawienie tej tajemnicy, ale ona tylko mnie za to karała. Dwa razy oberwałam od niej Cruciatusem. Raz, jak wymknęłam się z Erickiem, a drugi, gdy błagałam ją, by powiedziała mi, gdzie oni teraz mieszkają. - powiedziała głosem pełnym smutku, tym samym kończąc swoją opowieść.
- Rozumiem.. Co czujesz, gdy myślisz o tym chłopaku? - zapytał, próbując nie pokazywać na twarzy emocji, jakie nim targały. A były to pewnego rodzaju smutek, żal, współczucie, ale też zazdrość. Zazdrość, że Ann myśli o jakimś innym chłopaku, nawet jeżeli ich zbliżenie miało miejsce rok temu, a teraz nie wiedziała o nim kompletnie nic.
- No.. przypominam sobie wszystkie chwile.. nasz pierwszy pocałunek.. miłość.. Ale gdy o nim myślę, czuję tylko tęsknotę. - wyjawiła, bawiąc się palcami i patrząc w podłogę.
- A co czujesz, gdy myślisz o mnie? - zapytał, patrząc na nią. Ann uniosła głowę i napotkała wzrok jego zielonych tęczówek, przez co na krótką chwilę zabrakło jej słów.
- J-ja..? No wiesz.. cieszę się, że cię spotkałam.. że mi pomogłeś... Gdyby nie ty, to albo nadal bym się błąkała po ulicach Londynu, albo bym już nie żyła.
- Czyli jesteś szczęśliwa, że tu jestem? Nie jesteś na mnie zła ani nic?
- Nooo... nie.
- To spróbuj pomyśleć o mnie. I wyczarować wtedy patronusa.
   Ann nic już nie odpowiedziała, tylko zamknęła oczy. Skupiła się i pomyślała o Harrym, o jego pomocy, towarzystwie, pocałunku...
- Expecto Patronum! - z różdżki srebrnookiej wytrysnął błękitny obłok światła formujący się powoli w łanię. Oboje wpatrywali się w nią szeroko otwartymi oczami, gdy nagle jej postać rozwiała się, kiedy inny patronus o kształcie wilka wbiegł prosto w nią, złowieszczo obnażając zęby. Ann cofnęła się zdezorientowana, a brunet momentalnie znalazł sie przy niej, gdy patronus przemówił męskim głosem:
- Jesteście w pułapce. Potter, masz dwie minuty, żeby przygotować się do pojścia do Czarnego Pana, bo jak nie, to zabijemy twoją nową przyjaciółeczkę. - wywarczał i rozpłynął się. Blondynka stała jak wryta, ale Harry zareagował błyskawicznie:
- Szybko! Mamy mało czasu! - krzyknął, łapiąc ją za rękę i biegnąc na górę. Wbiegli do pracowni, a chłopak złapał rączkę kufra.
-Masz wszystko? - zapytał gorączkowo.
- Nie, jeszcze kosmetycz..
- Pieprzyć kosmetyczkę! Musimy uciekać.. - przerwał jej chłopak i przeteleportował ich z domu Ann do względnie bezpieczniejszego miejsca.

************
Hej, hej, hej :)
I jak Wam się podoba? Tak, wiem, trochę mnie nie było, ale nie martwcie się, blog nie został zawieszony ;)
Po prostu zbliża się koniec roku szkolnego, więc trzeba się trochę popodciągać, zwłaszcza jak się chce czerwony pasek :))
Dodatkowo, na moim drugim blogu pojawił się OneShot pt. "Przepraszam Draco". Zainteresowanych zapraszam na http://hogwart-my-new-school.blogspot gdzie znajdziecie dwa rozdziały bloga i wyżej wymienioną miniaturkę :)
Zachęcam do czytania i komentowania ;>
Pozdrawiam Was serdecznie :*
Annabeth